Ból, głód, strach i krew- to co nas spotyka wszystko. Śni się stajnia, łąka i pastwisko... W ciasnych, ciemnych tirach wielkich jadą ze mną Konie, a to całe zło robią ludzkie dłonie... Jest nas wiele, ale ja sam... Już chcę być TAM... Żebyś Boże zabrał mnie w głębię obłoków... Zrobię tam choćby milion kroków! By świata więcej nie widzieć. Ludzie zamiast pomóc, wolą milczeć. Chcę już umrzeć, ale godnie. Chciałbym biegać w chmurach swobodnie...
Mój wiatronogi Boże koni Czy Ty naprawdę nic ni widzisz ? Strach , ból i głód ,i krew , i śmierć nie ma nikogo z mojej stajni i nie znam drogi na pastwisko
Bardzo się boję. Panie mój tutaj jest tak ciasno i ciemno i jestem tutaj taki sam choć tyle koni jedzie ze mną
Boże z ogonem bujnym i grzywą gęstą ja przecież jestem ja przecież byłem na Twoje podobieństwo nikt by w to teraz nie uwierzył nic z tego nie zostało czterokopytny boże spraw by umieranie nie bolało
jeszcze o jedno cię poproszę nim wszystko będzie końcem niechaj na przekór wyśnię że galopuję w słońce i pędzę wprost w promieni blask pękają chmury w niebie a ja już więcej nic nie czuję i mknę i gnam do ciebie.
|